Cena bycia sobą, czyli o “JENTL” słów kilka
Teatr Żydowski w Warszawie to miejsce szczególne – jedyna scena w Europie oferująca publiczności spektakle w języku polskim oraz jidysz. Warto tam zaglądać, abyśmy się dali porwać w ten niezwykły świat.
Nasza recenzentka, Agnieszka Wiśniewska, obejrzała “Jentl” – znaną historię, którą rozsławiła Barbra Streisand… A tu na warszawskich deskach zobaczyć możecie polską wersję tej nader aktualnej opowieści.
https://www.teatr-zydowski.art.pl/spektakle/jentl
Polecamy !!!
Małgorzata Grzywacz
CENA BYCIA SOBĄ czyli o “JENTL” słów kilka
Prawdopodobnie od zawsze ludzie walczyli o prawo do życia w zgodzie z własnymi przekonaniami i sumieniem. Niestety, nie każdy może cieszyć się taką wolnością. Do dziś stanowi to problem wielu osób, którym nie daje się przyzwolenia na bycie takimi, jakimi w głębi duszy są. Mimo to wciąż pojawiają się ludzie o ogromnej sile i determinacji, którzy na przekór zasadom, czy własnej kulturze dążą do znalezienia się w pożądanym przez nich położeniu, za co płacą często wysoką cenę. O jednej z takich opowiada spektakl muzyczny “Jentl” Teatru Żydowskiego w Warszawie.
Przedstawienie w reżyserii Roberta Talarczyka ze świetną muzyką Hadriana Filipa Tabęckiego powstało na podstawie krótkiej opowieści “Jentl, chłopak z jesziwy” autorstwa Izaaka Baszewisa Singera (1902-1991). Opowiada o realiach wielu kobiet w oplecionym twardymi regułami świecie ortodoksyjnych Żydów. Tytułowa bohaterka – Jentl, jest dziewczyną, która nie odnajduje się w ramach przypisanych jej płci przez religię. Największym pragnieniem dziewczyny jest nauka żydowskich pism, co jednak jest zarezerwowane dla żydowskich chłopców i mężczyzn.
W kulturze, w której się wychowała, jej przeznaczeniem jest prowadzenie domu i opieka nad rodziną. Po śmierci ojca – Jentl postanawia obciąć włosy, przywdziać męski strój i pod nowym, męskim imieniem – Anszel, wstępuje do jesziwy, by studiować Torę. Droga Jentl do życia w zgodzie z samą sobą wbrew obowiązującym w jej kulturze zasadom jest pełna wyrzeczeń, jednak determinacja dziewczyny budzi podziw.
Uważam, że jest to bardzo ważna i aktualna historia, którą warto znać. Teatr Żydowski, w bardzo stonowany i przepełniony uczuciem sposób osadza historię Jentl w przestrzeni muzycznej. Nie jest to wielkie show, pokroju czołowych teatrów muzycznych w Polsce, ale przejmująca historia opleciona melodią tradycyjnych żydowskich brzmień, m.in. muzyki klezmerskiej. Uważam to za duży plus, szczególnie w obliczu tematu, jaki jest poruszony w spektaklu. Cały zespół aktorski wykonał świetną pracę, jednak szczególne ukłony kieruję w stronę Aleksandy Idkowskiej, która tego dnia wcielała się w Jentl. Rola ta jest jej debiutem teatralnym, a mimo to aktorka zrobiła na mnie wyjątkowe wrażenie. Jej gra była autentyczna i dawała widzowi duże pole do współodczuwania razem z postacią, co w tak trudnej historii było bardzo istotne.
A teraz kilka uwag: Mam jednak spore zastrzeżenia w kwestii rekwizytów. Mimo eklektycznej estetyki ukazanej m.in. w strojach, w kompozycję “wgryzły się” wywinięte na lewą stronę torby zakupowe ze znanych sklepów odzieżowych oraz para butów jednej z bohaterek, która całkowicie zaburzała realia aktualnej sceny. Jestem zwolenniczką wprowadzania współczesnych i tożsamych nam przedmiotów w przestrzeń teatralną osadzoną w spektaklu w odległych czasach, jednak kiedy jest to użyte w sposób pasujący do sytuacji. W przypadku “Jentl” przez jakiś czas czułam się wybita z rytmu i miałam trudności z powrotem do przedstawionego na scenie świata. Lecz te drobne uwagi nie wpływają na odbiór całości – serdecznie polecam wybrać się do Teatru Żydowskiego na właśnie ten spektakl i na własnej skórze doświadczyć historii, która jest wciąż boleśnie aktualna. Co więcej, polecam wybrać się więcej, niż jeden raz, ponieważ w “Jentl” co jakiś czas następuje rotacja obsady. Możemy zobaczyć wybrane postaci w interpretacji innych aktorek i aktorów. Koniecznie!
Agnieszka Wiśniewska